Tysik's avatar

Tysik

Tyslava Tyśkiewić
127 Watchers216 Deviations
60.1K
Pageviews
Hello!

*ciekawi się czy ktoś odpisze "is it me you looking for" o ile ktoś tu jeszcze zaglada*

W tym roku minęło 10 lat odkąd założyłam Deviantart (miałam prawie 14 lat a psychikę jeszcze młodszą i słowo "deviant" strasznie mnie wtedy rozochocało, "deviant, lol, he he xD") i zaczęłam wstawiać swoje przeokropne, paintowe bohomazy, które mam nadzieję,że zniknęły z powierzchni ziemi. Tamten czas nie był dla mnie najlepszy. Ostatnie trzy lata przeszłam bardzo dużą traumę, więc  byłam wtedy osobą bardzo podatną na manipulacje w zamian za odrobinę (tak mi się wtedy wydawało) sympatii. Wiele internetowych pseudoprzyjaciół prowokowało mnie do robienia rzeczy, które były ośmieszające a ja dawałam z siebie robić worek treningowy dla różnych trollkont. Na szczęście w którymś momencie udało mi się przejrzeć na oczy.

Na pewno mogę tej stronie zawdzięczać to,że to właśnie tutaj zaczęła się moja przygoda z fotografią. Na początku były to rozpikselowane, rozmazane zdjęcia piesków i jakieśtam fotki z życia domowego, które nie powinny tu trafić, tylko na Facebooka, którego w tamtych czasach jeszcze nie było (Uwierzycie??? Życie bez fejsbuka!!!!). Do góry pociągnęła mnie cecha, której niestety już nie posiadam - jak mi coś nie wychodziło, to zamiast załamywać ręce robiłam to dopóki mi wyszło. Wiadomo,że początki były okropne. Ale wraz z upływem czasu (i nowymi aparatami) widać było postęp. Wiem,że nie mam jakiejśtam super galerii, ale mam takie prace z których jestem naprawdę dumna. Swoją drogą przeglądam swoją galerię i jestem w szoku ile rzeczy wydarzyło się wtedy w moim życiu, które zupełnie wyleciały mi z głowy! Właśnie przeglądam swoje faworyty i jestem w szoku jak mogło mi się podobać coś równie okropnego jak fursony! (jak wiem, ja wiem kontrowersyjne... kwestia gustu). Borze, przecież ja kiedyś chodziłam na jazdę konną! Byłam psychofanką Nightwisha! Słuchałam popu i Evanescence, którymi teraz przeokropnie gardzę! Oglądałam najbardziej popierdzielony serial Battlestar Galactica! Grałam w... no dobra, dalej gram w WoWa. I ten moment, gdy czytasz tagi i odpowiedzi zupełnie nie pasują do dzisiejszej ciebie *szok*



Bardzo tęsknie za tamtymi dniami, gdy chodziłam do gimbazy, wracałam do domu, rzucałam plecak i mogłam od razu iść pofocić. Żeby nie było - za szkołą nie tęsknie, bo biorąc pod uwagę jak traktowali mnie tam rówieśnicy i nauczyciele nie ma za czym.
Chodzi mi o to,że wracasz do domu i fru! Poza lekcjami nie masz żadnych poważnych obowiązków, niczego nie musisz pilnować niczym opiekować. Jesteś w pełni zdrowa, więc nie musisz kalkulować każdego pomysłu.  Możesz wstać rano na sesję zdjęciową wschodu i nie martwić się,że będziesz się potem źle czuć w pracy a twoja choroba się za to zemści.

Swoją drogą pozdrawiam tych wszystkich ludzi, którzy zawsze mówią "zobaczysz jak pójdziesz do pracy to zatęsknisz za szkołą!". Uwielbiam swoją pracę, bo wreszcie mogę robić to co lubię. (Zoologiczny, te wszystkie zdjęcia piesków wreszcie się odwdzięczyły :P) Niestety, nawet ulubiona praca to jednak praca, a ja mimo kłopotów ze zdrowiem staram się w miarę normalnie żyć. Jednym z następstw mojej choroby jest chroniczne zmęczenie, więc często wracając z pracy i uczestnicząc w tzw. życiu domowym (jaki piękny synonim na sprzątanie czy inne gotowanie!) pod wieczór nie mam już siły na jakiekolwiek zabawy z fotografowaniem. Poza typowymi foteczkami z wakacji nie robiłam sensowniejszych zdjęć od lat. Jasne, czasami mam na coś pomysł, ale bardzo szybko rezygnuje. Przykra prawda jest taka,że fotografowanie i pisanie już mnie nie cieszy. Odłożyłam lustrzaka na parę lat i pozbawiłam siebie progresu. Niby chodzi tylko o zabawę, ale to naprawdę dołujące, gdy widzisz osoby z którymi startowałaś i one robią zdjęcia jak stąd do kosmosu a ty robisz jakieśtam podstawowe zdjęcia piesków.

Na pewno nie jest to ostatni post. Mając ten przywilej obserwowania DA od prawie parunastu (szaleństwo!) lat, myślę,że mam prawo napisać o nim parę tekstów, o jego rozwoju, polskiej działalności, klasowości. Mam parę rzeczy do powspominanie, które chciałabym przeanalizować. A czy odświeżę swoją galerię? W najbliższym czasie na pewno nie. Ale nigdy nie wiesz, co cie czeka za zakrętem (mnie czeka bardzo często sprint za uciekającym autobusem), więc konta nie zamykam.

A wiecie,że się wzruszyłam?
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
Sorry for not being here and thanks for people who are still watching me 

I'm currently struggling with illness and photography is the last thing i can think about 

Thank you all for the faves though :heart: 
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
I know, that i recently don't do anything here , but i decided to change my icon to show my support for Ukraine. I watch this situation everyday , today i spent whole night of watching this fights in TV and i’m really scared of what i see. My country, Poland , is in a neighbourhood of Ukraine, and we have a lot in common : language, culture, origins. I just can’t imagine how can someone kill your own citizens?! My thoughts are with you, Ukrainian people. 
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
Serio? To ktoś taki istnieje?!
Tak , to ja! 

Możecie pisać,że jestem sztywna, nie mam przyjaciół, czy jestem no-lifem , ale 31 Grudnia, to taka data, która sprawia,że zabijam okna gwoździami, drżą mi ręce  i intensywnie się pocę (i w tym momencie będą mi przychodzić reklamy antyperspirantów na fejsie). Jestem takim Sylwestrowym Grinchem.

Zacznijmy od małego wstępu. Jakie znamy zwyczaje Sylwestrowe na świecie? W Hiszpanii zjada się dwanaście winogron i gra w loterii "El Nino". W Grecji W specjalnym sylwestrowym przysmaku, zwanym “Vassilopitta” lub „ciastem św. Bazylego” ukrywa się złotą lub srebrną monetę. W Brazylii ludzie ubierają się na biało i skaczą przez siedem fal.

A jakie zwyczaje Sylwestrowe mają polacy?

Mi przychodzi na myśl tzw. "najebka". Im mniej pamiętasz tym bardziej udany był Sylwester. Odkąd choruje i biorę regularnie leki wogóle nie piję alkoholu, przez co ludzie w każdym przedziale wiekowym są zszokowani. Plus mix z... no, właśnie petardami. Mogę wyjść na ignorantkę, ale na prawdę nie dziwi mnie fakt,że w tym roku pijana kobieta w ciąży rzuciła się pod samochód, pijany chłopak wjechał w grupę ludzi a dziecko straciło rękę przez petardy. Zawsze w pewien ironiczny sposób śmieszy mnie ta reakcja mediów i szok publiczny na tego typu przypadki, ponieważ to wszystko dzieje się od zawsze co roku ,ale tak jak tradycyjnie pijemy szampana, tak tradycyjnie jesteśmy zaskoczeni ,że znowu był wypadek. Nie wspominając już o tych biednych zwierzętach, którym skurwysyny przyklejają petardy. 

Może to zabrzmi paranoicznie, ale  boje się również o siebie w ten dzień. Pamiętam, jak kiedyś jeszcze jako dziecko szłam rano z przyjaciółką ,gdy banda starszych gówniarzy rzuciła nam z zaskoczenia tzw. "pikolasy" pod nogi. W tym roku spędzałam Sylwestra poza domem i również nie czułam się bezpiecznie. Byłam na rynku w Białymstoku na koncercie Ewy Farnej (która zresztą zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie). Stałam w tłumie ludzi, tuż przy barierkach i przy ochronie, wybiła dwunasta i się zaczęło. Strzelanie szampanami. Kij z tym,że celujesz mi korkiem prosto w oko, jest nowy rok, jak przywitać  nowy rok bez szampana?! Race odpalane tuż przy mojej głowie. Pijani ludzie bez przerwy wpadający na ciebie. Szkło po butelkach od szampana na ulicach. No i oczywiście ochrona mająca to wszystko w dupie. Wracając do samochodu czułam się jak na polu bitwy czekając zewsząd na atak, a jeszcze po drodze czekała mnie taka niespodzianka,że banda idiotów zostawiła na środku drogi (na szczęście już zużyte) petardy. 

No i jeszcze ten odgórny nakaz,że musisz za wszelką cenę spędzić Sylwestra na jakiejś imprezie. Ja jestem samotnikiem i domatorem, takie klimaty mnie nie ruszają, ale ile to muszę się nasłuchać ,że musisz gdzieś iść ,bo inni tak robią,bo taka tradycja, bla bla bla. Trochę mi przykro,że moi bliscy próbują mnie zmienić w kogoś kim jestem zamiast zaakceptować, ale jestem za stara ,aby się tym przejmować. Nie wyobrażam sobie udawać,że się dobrze bawię gdzieś na dyskotece byle tylko po to, żeby komuś pokazać jaka to ja jestem fajna. 

Serio, jestem patriotką i lubię polską historię i kulturę, ale mam wrażenie,że nasz Sylwester nie ma sobą nic głębszego do zaoferowania. Żadnej historii, żadnej tradycji. Oczywiście ,gdy tą kwestię poruszysz w towarzystwie, każdy ci odpowie,że przecież my słowianie dużo pijemy, nawet Donatan ma o tym piosenkę. 

A może to ja po prostu jestem zdziwaczała i - jak to ostatnio stwierdził mój kolega - mam umysł 40-latki. 

W każdym bądź razie szczęśliwego nowego roku! :)

***
Obiecuję,że na pewno dopiszę dalsze części mojej relacji z Egiptu jak i Izraela, jednak w tym roku mam mnóstwo do roboty, plus zdrowie mi się spieprzyło. Te spojrzenie, gdy mówisz komuś,że kładziesz się do szpitala w Choroszczy (dla ni epodlasiaków - miejscowość ta słynie ze szpitala psychiatrycznego) i musisz szybciutko dodawać,że na oddział somatyczny. 
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
Tak, wiem, długo mi to zajęło, ale po powrocie miałam tyyyle spraw do nadrobienia plus brak weny. Aniłej zapraszam do czytania. Postanowiłam moje doświadczenia podzielić na części, ponieważ mam strasznie dużo wam do przekazania i zwyczajnie się nie mieszczę ,także zapraszam do śledzenia mojej serii ;) 
***
BEZPIECZEŃSTWO

Na początku to, o co pewnie większość chciałaby mnie spytać. TAK, W EGIPCIE JEST BEZPIECZNIE, ALE TYLKO W KURORTACH. Są one pilnowane przez uzbrojone wojsko, parę razy dziennie widzieliśmy na niebie wojskowe samoloty. Na drogach co parę kilometrów są bramki, gdzie sprawdza się licencję kierowcy. Czyżby bano się porwania turystów? Tego nie wiem. Co paręnaście kilometrów są większe bramki pilnowane przez wojsko w czołgach z pistoletami maszynowymi. Czasami na takich bramkach sprawdzane są paszporty. Pierwszy raz ktoś celował we mnie z uzbrojonego karabinu. Nie powiem, wbrew temu, co pokazują nam w filmach najmilsze uczucie to to nie jest. Hotele są ogrodzone wysokimi murami otoczonymi drutem kolczastym oraz … kawałkami wystającego szkła! Pierwszy raz w życiu widziałam coś takiego. Po niebie latały wojskowe samoloty. Pytaliśmy również Egipcjan z ciekawości o sytuacje w Kairze, do którego ze względów bezpieczeństwa nie organizuję się wycieczek. Większość stwierdziła, że jest tam bezpiecznie, jednak jeden przewodnik dodał, iż owszem, jestem tam bezpiecznie, ale dla Egipcjan. Dla Europejczyków wyróżniających się wyglądem na pierwszy rzut oka mogłoby to być ekstremalne przeżycie. Jakoś mu wierzę najbardziej…

 ARAB = BRUDAS?

Często powtarza się, że arabuchy to brudasy. Na podstawie swojego doświadczenia z Egiptu i Palestyny z przykrością muszę stwierdzić, że to prawda. Gruz i śmieci poza bramami kurortów walają się dosłownie WSZĘDZIE. Na ulicach jest mało koszy na śmieci. W sklepach półki pokryte są paroma centymetrami kurzu nawet w aptekach. Rzeczą, która również mnie zszokowała było to, iż (uwaga: może być lekko obrzydliwie) zarówno w Egipcie jak i Izraelu oraz Palestynie zużyty papier toaletowy wyrzuca się do otwartego kosza, więc wchodząc do toalety możesz sobie popodziwiać brudny papier. Po powrocie przeczytałam, że stosuje się to ze względu na wąskie rury przystosowane do trzęsień ziemi. Spotyka się to również w Grecji. Nie miałabym z tym aż takiego problemu, gdyby kosze były ZAMKNIĘTE a toalety wywietrzane. Jednak tak nie jest. Wyobraźcie sobie otwarty kosz z brudnym papierem w malutkiej toalecie plus 35 stopni Celsjusza. Za to na lotnisku w Sharm El Sheikh zamiast wentylacji spotkałam… zapalone kadzidełko wciśnięte między kafelki. W sumie zawsze to jakiś sposób…

NASZ HOTEL

W hotelach pracują sami mężczyźni nawet na stanowiskach przyjętych w naszym kraju za typowo kobiece. . Pracują za to one na lotnisku, oczywiście zawoalowane i ich zadaniem jest rewizja kobiet pstrykających na bramce.

Mieliśmy fantastyczny hotel, z sześć basenów o różnej głębokości, Porobione są wodospady i groty ,w których są leżaki, mnóstwo kwiatów, ścieżek. Mieliśmy wykupiony all inclusive, tak więc mnóstwo smaków do odkrycia. Z tatą wzięliśmy na spółkę niewinną papryczkę i popłakaliśmy się jak dzieci. Można było za darmo (normalnie są płatne) zapisać się do restauracji tematycznych, do : libańskiej, włoskiej, meksykańskiej, owoce morza, hinduskiej. My zdążyliśmy odwiedzić tylko hinduską i meksykańską. Hinduską próbowałam pierwszy raz i smakowała mi średnio, jak to jeden z Polaków uczył egipskich mieszkańców „dupy nie urywa”. Zbyt dziwna i zbyt tłusta Za to meksykańska była przepyszna. Przystawką były frytki z roztopionym plastrem sera i z warzywami, posypane jakąś przyprawą. Nie mam pojęcia, czy to naprawdę meksykańskie danie, czy luźna interpretacja kucharza, ale taki prosty pomysł a taki smaczny. Na pewno wypróbuję nie raz w domu.

scontent-a-cdg.xx.fbcdn.net/hp… - nasz basen 

scontent-b-cdg.xx.fbcdn.net/hp… - ulubiony bar 

scontent-b-cdg.xx.fbcdn.net/hp… - ulubione danie

scontent-b-cdg.xx.fbcdn.net/hp… - kuchnia meksykańska

scontent-a-cdg.xx.fbcdn.net/hp… - nasz "domek" 

PLAŻE

Jeżeli chodzi o plaże hotelowe to bardzo często są odgrodzone od siebie. Można poruszać się jedynie w obrębie wyznaczonego terenu swojego hotelu chyba ,że strażnik machnie ręką i pozwoli iść. Często przejście zagradza normalny płot. Po zmroku pomosty są zamykane i jest zakaz kąpieli w morzu. Według naszego ratownika w nocy blisko brzegu podpływają niebezpieczne zwierzęta morskie (to w Sharm El Sheikh miał miejsce słynny atak rekina w 2010, jest tu również mnóstwo Jeżowców). 

scontent-a-cdg.xx.fbcdn.net/hp… - na to nie chcielibyście nadepnąć ... 

ZWIERZĘTA DOMOWE

W islamie koty są święte i tak jak w Turcji są wszędzie. Szlajają się po hotelu i żebrzą o jedzenie. Moja miłość do nich skończyła się jednak, gdy jeden z nic mocno mnie podrapał, bo nie chciałam oddać mu obiadu poza tym wierzcie mi lub nie, ale wcale nie były takie wychudzone. I strasznie się biły między sobą. Widziałam kota z odgryzionym ogonem i nie jest to najmilszy widok przy śniadaniu. Za to psy zobaczyłam dopiero, gdy na wycieczce mieliśmy postój na stacji benzynowej. Było to sfora wygłodniałych psów z zapadniętymi bokami. Wśród nich była karmiąca suka. Serce się krajało jak się na to patrzyło, ale, niestety takie jest życie.

POGODA I AURA

Wsiadaliśmy do samolotu w kurtach zimowych ,a wysiadamy z krótkimi rękawkami. Bardzo ciekawe doświadczenie.

Stałą temperaturą było ok. 33 stopni, .  jednak nie było to aż tak mocno odczuwalne ze względu na wiatry, które są tutaj charakterystyczne o tej porze roku. Ich plusem było to, iż miło chłodziły, minusem, że często zakazywano wstępu do morza ze względu na wysokie fale. Poza tym szybko robiło się ciemno, bo już o godzinie 16. Za to na przeciwległym brzegu, tuż za wojskową wyspą Tiran wieczorem mruga do nas światłami Arabia Saudyjska. Tak blisko a jednocześnie tak daleko..

scontent-b-cdg.xx.fbcdn.net/hp… - Moc jest we mnie. W tle wyspa Tiran.

O EGIPCJANACH SŁÓW KILKA

 Egipcjanie są upierdliwi. Cholernie, niesamowicie, masakrycznie upierdliwi. Gdy idziesz ulicą taksówki zatrzymują się z piskiem opon, wyskakuje z nich kierowca i goni cię proponując podwózkę i obniżając sam cenę. Nie przemówisz mu do rozumu, że idziesz tylko do sklepu po drugiej stronie ulicy. Gdy widzisz coś interesującego w sklepie nie wejdziesz do niego, bo sprzedawca będzie za tobą łazić i na chama wciskać. Wchodzisz tam tylko, gdy wiesz, czego chcesz, ale co oni wyprawiają to się w głowie nie mieści. Raz moi rodzice zostali zamknięci w sklepie na klucz! Gdy idziesz ulicą sprzedawca potrafi iść za tobą paręset metrów. 

Egipcjanie jeżdżą jak szaleni. Najszybszy polski pirat drogowy jest tam codziennością. Przejście przez ulicę jest tam nie lada wyzwaniem nawet na pasach dla pieszych. Przepisy drogowe? A co to jest? Czy tam w ogóle istnieją JAKIEKOLWIEK przepisy drogowe? Mało tego, raz widzieliśmy, jak niewzruszony Egipcjanin jechał pod prąd na jednopasmówce. Więcej hardcoru? Otóż on jechał pod prąd NA WIELBŁĄDZIE. A najdziwniejsze, że pomimo tego, że skorkował ruch, bo wielkie turystyczne busy bały się go wyprzedzać nikt na nie go nie trąbił. To było tak surrealistyczne, że żałuje, że nie miałam akurat przy sobie aparatu.

BEDUINI W EGIPCIE

Gdy myślicie o Beduinach, jakie macie skojarzenia? Biedny arab mieszkający na pustyni ze stadkiem wielbłądów? Nic bardziej mylnego. Beduini to strasznie chytra nacja. Chytra i niebezpieczna. Często zdarzają się porwania emigrantów dla okupu, na przykład biednych Afrykanów z południa, którzy uciekają do Izreala przez dziką granicę. Beduini oferują im takie przejście, po czym porywają dla okupu. Mężczyźni są torturowani a kobiety gwałcone. Potem obcina im się jakąś część ciała i wysyła do rodziny lub wioski za okup. Ci, którzy uciekają i tak są biedni, więc wyobraźcie sobie, jakim taki okup jest obciążeniem dla i tak biednych wiosek lub rodzin. Moi znajomi pojechali do Old Marketu, egipskiego bazaru, gdzie spotkali właśnie Beduina oferującego przejażdżkę na wielbłądzie. Po zapytaniu o cenę odpowiedział im klasyczne „co łaska”. Po skorzystaniu dali mu dolara. Beduin się rozkrzyczał ,że to za mało, jak oni w ogóle tak mogą, zaczął wyzywać ich od złodziei i zażądał co najmniej 10. I kto tu jest złodziejem…


Historia Pewnego Trzęsienie Ziemi

Pewnego dnia siedząc przy obiedzie zaczęło strasznie kręcić mi się w głowie. Nie jest to nic nowego ze względu na moją wagę plus mnóstwo czasu na słońcu, więc niczego nie podejrzewałam do póki szyba, przy której siedziałam nie zaczęła się kołysać, tak samo woda w szklance. W końcu na moich oczach przesunęła się sama wielka, ciężka taca. Zaczęłam drążyć temat i podpytywać obsługę. Tu musicie wiedzieć, że poziom angielskiego zwykłej obsługi usługowej jest na bardzo niskim poziomie (często są to zwykli ludzie bez żadnego wykształcenia pochodzący z wiosek, nierzadko utrzymujący całą rodzinę za głodową pensję) , więc rozmawia się z nimi łamanym polskoangielskorosyjskim i właśnie w takim języku rozmawiałam w poniższym dialogu,  (dla waszej wygody podany po polsku) :

Tysik: Często macie tutaj trzęsienia ziemi (earthquakes) ?

Egipcjanin: Co to jest eathquake?

Tysik: Gdy ziemia się trzęsie, spadają przedmioty jest takie du du du du! *Tu Tysik macha wymownie rękami*

Egipcjanin: Aaa. Tak, są.

Tysik: Często?

Egipcjanin: Często

Tysik: Codziennie?

Egpicjanin: Codziennie

Tysik: Mocno?

Egipcjanin: Mocno

Jako, że każdy, kogo pytałam odpowiadał tak samo nie pewna czy mnie zrozumieli poszłam do recepcji, w której pracują mężczyźni z lepszym poziomem angielskiego. Tam dowiedziałam się ,że … w Egipcie nie ma absolutnie ŻADNYCH trzęsień ziemi O_o . Po powrocie do domu sprawdziłam informację w intrenecie i dowiedziałam się, że są tam niewielkie trzęsienia ziemi właśnie takie przesuwające przedmioty, rzadko zdarzają się większe od 5.0 i są raczej w okolicy Kaira. ALE w 1995 w Nuweibie leżącej pomiędzy Sharm El Sheikh a Tabą miało miejsce trzęsienie ziemi o sile 7.3! Także podejrzewam, że jest to kwestia szczęścia.

INWAZJA ROBACZKÓW

WSZYSTKIE nazwy są zapisywane po arabsku. Nawet nazwy własne takie jak Fanta, KFC czy Coca Cola. Oczywiście pod spodem znajdują się angielskie odpowiedniki, ale wyobrażacie sobie, żeby w Polsce na butelce Coca Coli nazwa głosiła KOKA KOLA? :XD:

scontent-a-cdg.xx.fbcdn.net/hp… - KFC w obu wersjach językowych

ŚWIADOMOŚĆ POLAKÓW NA TEMAT SYTUACJI W EGPIPCIE

Wybuchłam pustym śmiechem, gdy zobaczyłam w internecie komentarz „Kto by chciał jechać do Egiptu jak tam wojna?” Otóż ktoś chce. Baardzo dużo ludzi chce. O wykupienie wycieczki moja mama musiała się niemal bić. Poza sezonem , a ceny bardzo wysokie. Last minute  przyniósł tylko i wyłącznie podwyżkę cen. Lecieliśmy całym zapełnionym samolotem, po Sharmie jeździ mnóstwo turystycznych busów, jednak rezydenci mówią, iż dobra passa rozpoczęła się dopiero teraz. Przez cały nasz pobyt na niebie latało mnóstwo samolotów pasażerskich ze wszystkich stron świata. 

KOPT,CZYLI HISTORIA PEWNEGO CIEKAWEGO SPOTKANIA

Naprzeciwko  naszego hotelu Rehana Resort znajdował się ciąg sklepów z typowymi wakacyjnymi pierdółkami. Najpierw odwiedziliśmy aptekę. Na szybie widniał wielki napis: Viagra kupisz dwie jedna gratis! Ach te wyjście naprzeciw oczekiwaniom klientom turystom.  Ku naszemu zdziwieniu sprzedający dał nam spokojnie wybrać co chcemy i nie nagabywał nas chodząc za nami krok w krok(co jest naprawdę wielką rzadkością w Egipcie). Jako zapalona włosomaniaczka ,gdy tylko zobaczyłam kosmetyki do włosów mojej ulubionej marki (Dabur Vatika) wiedziałam, że nie wyjdę z pustą ręką. Jakie to dziwne uczucie,gdy to, co zazwyczaj ściągasz po wielu miesiącach poszukiwań z internetu tu jak i w Izraelu jest w każdym sklepie. Chwilę zastawiałam się również nad  produktem z narysowaną głową węża i rzekomym zapewnieniu o jego ekstrakcie na opakowaniu, jednak ostatecznie odstraszyły mnie możliwe kłopoty na granicy.

  Następnie nasz wzrok przyciągnęła wystawa sklepu z torebkami. W środku było kilka osób. Półki pełne ślicznych i mniej ślicznych mniejszych i większych toreb ,torebek i portmonetek. Buszując między regałami dostrzegłam poustawiane krzyżyki i święte obrazki. Z ciekawości zapytałam o to sprzedawcę. Ja jestem taki jak wy !   Chrześcijanin Kopt! -  w ten sposób zaczęła się bardzo ciekawa rozmowa ze świetnym przemiłym chłopakiem o imieniu Mina. Konwersacja nie należała do najłatwiejszych. Dogadywaliśmy się aż w czterech językach: angielskim ,polskim, rosyjskim oraz ręczno-migowym.
 Każdy Kopt w wieku około roku ma tatuowany na wewnętrznej stronie ręki krzyż. Robi się to w specjalnych koptyjskich studiach tatuażu. Często w wieku starszym dorabiano sobie krzyże duże na przedramieniu. Jednak teraz za afiszowanie się na ulicy swoją wiarą można dostać na ulicy Bum ,bum (oryginalne słowa Miny)

Mina ma narzeczoną. Pokazał nam jej zdjęcia na telefonie. Śliczna uśmiechnięta  dziewczyna .Mimo ,że są chrześcijanami zasady są podobne jak w islamie. Ojciec za córkę życzy sobie pieniędzy. W tym wypadku to 7500 dolarów. Chłopak policzył ,że będzie odkładał jeszcze rok na ożenek. Młodzi spotykają się w obecności rodziny nie wolno im się nawet trzymać za ręce. Gdy zapytałam go o wspólne wyjścia do kina lub na spacer zbladł zszokowany. Oni nie mają prawa nawet trzymać się za ręce czy spojrzeć sobie w oczy. Jedynie „hi ,hi ,hi z daleka do siebie” (słowa Miny).
 Podobno w Sharm el Sheikh pracuje sporo Koptów. Szczególnie poszukiwani są w hotelach. Nie krzywią się na widok porozbieranych turystek ( tutaj nastąpił wymowny gest i dotknięcie mojego nieosłoniętego ramienia)
   Następnie mieliśmy okazję obejrzeć Biblię w wersji arabskiej. Wytłumaczył nam też kto jest na niektórych obrazkach w sklepie. Na rozmowie spędziliśmy dobrą godzinę. Przemiły człowiek, wierny swoim ideałom wiary nawet w tak trudnych warunkach (W Egipcie na koptów często organizowane są zamachy). 


Ciąg Dalszy Nastąpi ;) 

Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
Featured

10 lat na DA - jedno wielkie narzekanie by Tysik, journal

little explanation by Tysik, journal

Ukraine Maidan Massacre by Tysik, journal

A ja nie lubie Sylwestra by Tysik, journal

Tysik w Krainie Faraonow cz. I by Tysik, journal